środa, 3 października 2012

kiedy oglądam stare zdjęcia

to przypominają mi się tamte sytuacje, kolor moich włosów ( a trochę ich miałam), ilość kutasów w zeszycie z matematyki, czy ilość wypitego alkoholu. Niektóre przypominające się sytuacje wcale nie są takie miłe, jakie powinny być WSPOMNIENIA. Jak na przykład to zdjęcie:




Moja jedyna i najsłodsza rybka welonka - Dali. Jak bardzo jej nie chciałam tak bardzo płakałam kiedy, po prostu, zdechła, jak to rybki. Ale ta była tą najbardziej wyjątkową - bo moją. I chociaż brat mi ją przekarmiał, a i jakiś ptak miał na nią chrapkę, przesiadując pod oknem całe dnie to przeżyła półtora roku razem ze mną, w szczęściu i smutku. Na myśl przychodzi mi akcja ratunkowa, kiedy pływała brzuchem do góry i napowietrzacz, który działał cały czas i dzięki, któremu mój brat wolał spać ze mną w pokoju, bo jak uważał szybciej dzięki bulgoceniu zasypiał.

Rybki nie ma, wspomnienia pozostały. Mogłabym jeszcze długo rozpisywać się na temat tego roku i pół.

Niektórych zdjęć jednak tak chętnie bym nie ukazała światu i nie opowiadałabym o sytuacjach z nimi związanych. Kasuję je. Szkoda, że tak łatwo nie usunę wspomnień.

Najważniejsze patrzeć na to co tu i teraz i dbać o to, pielęgnować. Bo TU jest najważniejsze, a OLSZEWSKA to ja.

oj trzeba wrócić do robienia zdjęć wszystkiemu, bo Wrocław taki cudowny na jesień będzie, a wspomnienia, które teraz się tworzą jeszcze lepsze. Cieszę się, że jestem teraz tutaj, na tym miejscu, pod tą kołdrą, w tym pokoju, w tym mieście, nawet w tym kraju.

Żyj.